14 stycznia 1940 roku z aresztu Gestapo przy alei Szucha w Warszawie uciekł w brawurowy sposób dowódca Wydziału Bojowego Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej Kazimierz Kott. Jak tego dokonał? Około godziny 15 poprosił o wyprowadzenie do toalety. Wartownik rozkuł mu prawą dłoń i odszedł na chwilę. Kott zauważył zamarznięte i nie zakratowane okno. Błyskawicznie je otworzył i wyskoczył. Znalazł się dzięki temu na niepilnowanym podwórzu gmachu. Reszta była już formalnością. Z ręką schowaną w kieszeni wyszedł przez główną bramę i udał się w kierunku Agrykoli, gdzie schronił się do zmroku. Wieczorem dorożką udał się do lokalu na ulicy Narbutta. Po spędzonej tam nocy przeniósł się na ulicę Mianowskiego i po kolejnej nocy na Suchą. Tam spotkał jednego z założycieli PLAN-u Jerzego Drewnowskiego. To właśnie z jego powojennych relacji znamy szczegóły całej ucieczki. Za schwytanie Kotta wyznaczono nagrodę 2 tysięcy złotych, a w odwecie za ucieczkę Niemcy schwytali około 255 osób, z których większość rozstrzelano.
#Pasjonatowakartkazkalendarza #Dziśwhistorii